autor | Tekst pióra prof. M. Limanowskiego |
tytuł | Album Ostrobramskie podług zdjęć prof. J. Bułhaka |
ilustrator / projekt okładki | Okł. pomysłu prof. S. Matusiaka / fotografie: Jan Bułhak |
seria wydawnicza | brak informacji |
miejsce wydania | Wilno |
rok wydania | 1927 |
wydawnictwo | Księgarnia Stowarzyszenia Nauczycielstwa Polskiego |
liczba stron | [4], [20] |
rodzaj oprawy | broszurowa |
format | 18 cm x 25 cm |
dodatkowe informacje | [20] fotografii po tekście. Oryginalna okładka wydawnicza. |
stan | bdb. [min. otarcia rogów opr. / ładny egz.]. |
"W SETKACH TYSIĘCY DUSZ ludzkich wyryty jest Jej Obraz, bez względu na to, do jakiej religji należą, do jakiej rasy i mowy, bo kto ten Obraz zobaczy, to lico pełne słodyczy, szyję zgiętą w tem macierzyńskiem nachyleniu czy zasłuchaniu i te ręce (cudowne, najcudowniejsze ręce), ten nie może zapomnąć Zjawy, którą oglądał, a w której czułość, tkliwość, bezbrzeżna miłość połączone są w jakiemś anielstwie nieoglądanem na świecie, a tylko wyśnionem. Któż malował ten Cudowny Obraz? Kto? Niewiadomo. Niewiadomo także, kto i kiedy go zawiesił na baszcie, która została wzniesiona w miejscu najsłabszem, najbardziej zagrożonem, bo tem, które łączy się ze wzgó-rzami okolicznemi w jedno, skąd łatwo było do miasta wtargnąć, wpaść zbrojnie, mordując i grabiąc. Wilno za czasów Aleksandra Jagiellończyka i Zygmunta I posiada pełny czar wschodzącej wiosny. Jest świadome swojego znaczenia, obudzone do życia, ruchliwe. Zrywa się też do obrony nie na skutek nakazu wielkiego księcia, ale na skutek ufności we własne siły. Zakłada cegielnie pod miastem, zwozi drzewo do wypalenia tej cegły, zbiera kamienie polne, potrzebne do utworzenia fundamentów obronnego muru i zwozi te kamienie i cegły wśród śpiewów nabożnych i litanji, przy wtórze dzwonów, zawieszonych na gotyckich wieżach. Niemal widzimy procesje mieszczan i ludu dookoła miasta. Zatrzymuje się ona w miejscach, na których staną bramy, przed bramami barbakany. Okrąża sam gród, wytycza linję obronnego wału, miejsce dla muru skrzydlatego, który ma się wznieść błyskawicznie, gdy niedaleko jest wróg: Saraceni, Tatarzy, już ciągnący na Wilno nakształt szarańczy zbitej w czarną chmurę... Ze świętymi pańskimi szła procesja, niosąc podobiznę świętego Jerzego, który smoka saraceńskiego był kiedyś pokonał, świętego Mikołaja, który o każdej porze i w każdej potrzebie wezwany zjawiał się jak na skrzydłach, świętego Krzysztofa, który był na swych barkach niósł największy ciężar świata, samego Boga, Dzieciątko Jezus. Dziwne uczucia przebiegają przez serce, kiedy się myśli o tych czasach pierwszego obwarowania Wilna, czasy, w których objawieniem wnętrznem zbudzona czuj-ność miasta kazała ludziom zawiesić na bramie, najbar-dziej zagrożonej Obraz, pełen słodyczy, pełen majestatu, zarazem pełen Jasności najwyższej - niebiańskiej. Z wysokości bramy Obraz Bogarodzicy odtąd spoglądał na miasto. Z wysokości tej bramy w moc uzbrajał a przez to właśnie, że był nad wyraz cichy, tak anielski i niesamowicie królewski, przez to właśnie umiał uciszać to, co było egoistyczne, a budzić do życia to, co było zbiorowe i zbożne dla całości. Lud zbierał się tłumnie i spoglądał w górę, jak w tęczę..."
[fragm. tekstu]