pastel, papier naklejony na tekturę, 59 × 47,5 cm w świetle oprawy
sygn., dat. i opisany u dołu: „Ign. Witkiewicz 1927 III T.E (w okręgu) P + NP 1,2”
Pochodzenie:
– kolekcja prywatna, Warszawa
– Dom Aukcyjny Desa Unicum, aukcja 14.06.2018, poz. 15.
Do obrazu dołączona ekspertyza z 2025 r. dr Anny Żakiewicz (wybitna witkacolożka, kuratorka i autorka wielu wystaw i publikacji o Witkacym, wieloletnia kuratorka zbiorów Witkacego w Muzeum Narodowym w Warszawie)
"Portret dziewczynki w czerwonej sukience wykonany w marcu 1927 roku został zakwalifikowany do typu E, który zakładał „dowolną interpretację psychologiczną według intuicji Firmy”. W praktyce oznaczało to portrety kobiet, których uroda robiła na Witkacym duże wrażenie, a także przystojnych, czasem lekko zniewieściałych mężczyzn. Niekiedy artysta wybierał ten typ dla dziewczynek, w których przeczuwał przyszłą kobiecą urodę. W przypadku dziewczynki sportretowanej w marcu 1927 było to bardzo prawdopodobne. Ma ona delikatną buzię o regularnych rysach, wielkie jasnoniebieskie oczy intensywnie wpatrzone w widza, delikatne, ucięte poniżej uszu włosy ze starannie uczesaną grzywką i wielką kokardę koloru sukienki na czubku głowy, co było typową fryzurą dziewczęcą w tym czasie. Dziecko ubrane jest w odświętną sukienkę z karczkiem zapinanym na trzy białe guziki i koronkowym kołnierzem. Wizerunek ten znacznie odbiega od innych portretów dziecięcych wykonanych przez Witkacego. Przede wszystkim brakuje stołu z półmiskiem z owocami, które dla małych modeli stanowiły zachętę do spokojnego pozowania. Ponadto zaskakuje tło portretu z zamkiem na wysokim wzgórzu po lewej oraz smukłą wieżą wystającą zza zbocza i pejzażem z jeziorem po prawej. Do tego wszystkiego w prawym górnym rogu widać powiększony fragment egzotycznej rośliny. Takie tła artysta stosował na ogół w portretach typu A, które poza wiernym odwzorowaniem modela miały zagwarantowane „egzotyczne tło” z charakterystyczną roślinnością, z którą Witkacy zetknął się w czasie podróży na Cejlon i do Australii w 1914 roku, do której lubił wracać w swoich dziełach plastycznych i literackich, a także chętnie o nich opowiadał. Możliwe, że chcąc utrzymać zainteresowanie i bezruch dziewczynki w czasie portretowania artysta i jej opowiadał o swoich przygodach podczas podróży na antypody, a ponadto na poczekaniu wymyślił bajkę o zamku na szczycie góry w odległych krainach „za morzami”. W tym wypadku dziewczynce mogła przypaść rola księżniczki, więc mała modelka słuchała opowieści siedząc nieruchomo, z tzw. zapartym tchem i szeroko otwartymi oczami. Z takich fantastycznych opowieści dla dzieci i dorosłych Witkacy był zresztą powszechnie znany, wiemy też, że elementy tych fantazji często umieszczał w rysunkach, portretach i dziełach literackich. Niestety nie znamy tożsamości dziewczynki. Jej rodzice raczej nie należeli do kręgu bliskich znajomych artysty, gdyż portret sygnowany jest oficjalnie „Ign[acy] Witkiewicz”, a nie pseudonimem artystycznym, który widnieje na większości wizerunków jego przyjaciół. Wiemy jednak, że Witkacy przebywał wówczas w Zakopanem, a marzec był pełnią sezonu narciarskiego, kiedy pod Tatry przyjeżdżała zamożna socjeta, głównie z Warszawy i z Krakowa, a jej przedstawiciele chętnie zamawiali portrety u znanego artysty. Mimo to Witkacy nie miał wtedy wielu zamówień. Do Zakopanego przyjechała jego żona Jadwiga, która mieszkała w Warszawie, gdyż małżeństwo było w separacji od 1925 roku, ale zachowywało przyjazne stosunki i odwiedzało się nawzajem. Oboje uczestniczyli w licznych spotkaniach towarzyskich. Mimo tych zajęć artysta dołożył wszelkich starań do wykonania portretu dziewczynki, gdyż z zapisu przy sygnaturze wynika, że pracował nad nim aż trzy dni, podczas gdy typowe wizerunki powstawały w ciągu jednego seansu. Skrót „P + NP 1,2” informuje, że pierwszego dnia portretowania artysta palił papierosy, a podczas dwóch kolejnych – nie. Nic więc dziwnego, że portret ten jest jednym z najpiękniejszych oraz najbardziej niezwykłych portretów dziecięcych wykonanych przez Witkacego".
Fragment ekspertyzy dr Anny Żakiewicz